LIFESTYLE

Wspomnienia mają zapach i smak…

Wszyscy mamy ogromną ilość (niepoliczalną, więc dlatego nie liczbę) wspomnień, a większość z nich ma zapach i smak. Brzmi to trochę dziwnie, ale gdyby się nad tym zastanowić, to faktycznie tak jest. Zwykle moje wpisy są czymś inspirowane i nie inaczej jest tym razem. Jakiś czas temu moją ukochaną Babcię zabrały anioły do nieba i właśnie jej dedykuję ten tekst.

Możecie mi zazdrościć

Czego? No tej mojej Babci, która na każdym kroku chciała wnuczkom nieba przychylić. Wiem, że nie każdy ma szczęście mieć w swoim życiu taką osobę. Ja miałam, a teraz mam anioła w niebie. Niby jej już nie ma, ale ja czuję jej obecność. Nie chcę myśleć o dniu pogrzebu, lecz o tym co było wcześniej. O naszych wspólnych przygodach i przeżyciach.

Czerwone porzeczki niby są kwaśne

Nie przepadam za czerwonymi porzeczkami. Wydają mi się kwaśne i generalnie nie powiem, żebym jakoś namiętnie je jadła całymi kiściami. Ale ich smak, kolor i kształt przypominają mi, że podczas wakacji u Babci zawsze je zrywaliśmy z moim rodzeństwem. Na kompot i na wyścigi 🙂 Każdemu Babcia wręczała mały słoiczek i startowaliśmy. Gdy komuś z nas udało się wygrać, to dumny biegł do Babci, wysypując część porzeczek po drodze, no ale kto pierwszy, ten lepszy. Co było potem? Wygranemu rzedła mina, gdy Babcia mówiła: „no ale chyba nie będę gotować tych zielonych gałązek i liści? Szybko mi to przebierać” 🙂 Więc kończyło się kwaśnymi porzeczkami i taką samą miną…

Chodź na siano!

O, to kolejne takie wakacyjne wspomnienie – sianokosy. Zapach siana na łące kojarzy mi się zawsze z tym właśnie okresem. Obecnie przejeżdżając przez jakąś wieś, ten zapach przypomina mi dzieciństwo i wakacje u Babci. Skakanie po tych wielkich górach siana, przewracanie trawy ogromnymi grabkami, większymi ze trzy razy ode mnie, zabawy w chowanego, a na końcu jazda na wozie pełnym siana. Teraz gdybym zobaczyła swoje dziecko na takiej wysokości to pewnie zaczęłabym się modlić żeby tylko nie spadło, ale w tamtych czasach taki widok to była zupełna norma.

Chleb z masłem

Brzmi prozaicznie? Nie dla mnie w kontekście Babci. Czy jedliście kiedyś prawdziwy, wiejski, na specjalnym „zaczynie”, wypiekany w piecu chleb? Jeśli nie to nie wiecie co to chleb, bo obecny z miastowych piekarni nie ma do niego startu. To był dopiero smak! A gdy zdarzyło mi się być u Babci w dniu jego wypiekania, to nawet czekając na niego do późnego wieczora, było warto. Pamiętam, że każdy bochenek zanim został ukrojony po raz pierwszy Babcia znaczyła znakiem krzyża. Do dziś mam ten widok przed oczami gdy wspominam ten chleb. Jest coś jeszcze – prawdziwe masło, robione w maśniczce (tak maselnicę nazywała Babcia). Ubijanie masła ze śmietany to była magia, a smak tego samodzielnie przygotowanego masła w połączeniu ze świeżym chlebem to najcudowniejszy smak dzieciństwa, jaki pamiętam.

Mleko prosto od krowy

Niby normalne, a jednak to nie to samo co obecne, z kartonu…  Teraz dbamy o normy, certyfikaty, uht i inne dziwy. Jak byłam dzieckiem to co wieczór z Babcią chodziliśmy doić krowy. Babcia zawsze miała przygotowane dla nas małe stołeczki, abyśmy mogli jej asystować przy dojeniu. Zanim zanieśliśmy mleko do domu był jeszcze codzienny rytuał karmienia kotków (ja nie wiem skąd one wychodziły gdy wyczuły mleko w swoich pokrywkach i miseczkach, ale zawsze u babci było ich mnóstwo). A co potem? Przelewanie (cedzenie) mleka przez pieluchę i degustacja czy na pewno dobre. Smak tego ciepłego mleka pitego w babcinym korytarzu też pamiętam do dziś.

Kto pierwszy w sadzie!

Za domem Babci był kiedyś sad. Piękny, pachnący jabłkami i trawą. Oprócz tego, że lubiliśmy tam biegać to zawsze Babcia wymyślała nam jakieś dodatkowe zabawy – namioty z jej koców, które wspólnie z nami przygotowywała czy pikniki wśród drzew. Jak sobie pomyślę, że ona miała tyle zajęć na wsi (krowy, pole, obiady itd.), to nie wiem jak ona to robiła, ale zawsze znalazła chwilę żeby się z nami pobawić.

Mojej ukochanej Babci nie ma już wśród nas, na ziemi. Ale ona jest, tam wysoko, patrzy na mnie i chodź myśląc o niej teraz ściska mnie w gardle to wiem, że ją kiedyś jeszcze zobaczę.

Do zobaczenia Babciu! Kocham Cię mocno…

 

16 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.