LIFESTYLE

Praca marketerki vs. reszta świata

Praca, dom, praca, dom… Tak brzmi ostatnimi czasy odpowiedź na pytanie „co u Ciebie?”

Czy rzeczywiście nasze życie kręci się w kółko? Pewnie właśnie mi przytakujesz. Mów co chcesz, ale to Ty o tym decydujesz. Tak! Ty! I nie ma co się tłumaczyć. Każdy z nas sam układa swoje życie i codzienność. Czy jest w tym coś złego?

Myślę, że tak właśnie powinno być. Opowiem Ci jak to było ze mną jakiś czas temu. Cofając się kilka lat: pracowałam jako recepcjonistka, zaszłam w ciążę, urodziłam Melę, przez rok byłam na urlopie macierzyńskim. Co potem? Zaczęłam szukać pracy, bo po pierwsze nie chciałam wracać do poprzedniej, a po drugie chciałam czegoś więcej od życia, oczekiwałam pracy, w której będę się realizować. Z wykształcenia jestem polonistą, ale jakoś zrażona nepotyzem, jako głównym kryterium przyjmowania nowych nauczycieli, postanowiłam szukać pracy jako marketerka (w końcu umiałam nieźle pisać i w poprzedniej pracy ogarniałam marketing dla swojej marki). Złożyłam w swojej okolicy wiele CV do działów marketingu, odbyłam wiele rozmów o pracę, ale jakoś nikt nie oddzwaniał, aż w końcu… Złożyłam aplikację do mojej obecnej pracy, przyjęli mnie i zaczęła się dla mnie wspaniała przygoda.

Czy było łatwo zostawić roczne dziecko i pójść do nowej pracy w nieznane? No niełatwo. Nie będę się o tym rozpisywać, bo już kiedyś Ci o tym opowiadałam. Udało się. Przeżyłyśmy to wspólnie i nie cofnęłabym czasu, żeby to zmienić (no chyba, że byłaby opcja na zmianę lekarki, która faszerowała Melę różnej maści syropami na kaszel, podczas gdy mała miała astmę oskrzelową). Cóż. Dałam radę.

No to jestem. Pracuję jako marketerka (wcześniej jako specjalista, a teraz jako kierownik działu). Czy lubię swoją pracę? Uwielbiam! Myślę, że dużą rolę odgrywa branża w jakiej jestem. Pracuję w dużej firmie produkcyjnej, która wytwarza fotoalbumy i inne fotoprodukty dla profesjonalnych fotografów. Nie dość, że zajmuję się sprzedażą pięknych rzeczy, to mam styczność z najnowszą technologią.

Praca w marketingu nigdy się nie kończy. W mojej firmie uwielbiam to, że ciągle się coś dzieje. Począwszy od wprowadzania nowych produktów, po wykorzystywanie nowoczesnych narzędzi marketingowych. Zawsze chciałam mieć dynamiczną pracę, w której będę mogła spełniać się pisząc i realizując kreatywne kampanie. No i mam.

Czy od pracy można się uzależnić? Można. Przez długi czas zajmowałam się głównie PR i w w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że żyję pracą. Ciągle zapatrzona w komputer i telefon. Nie będę tego szczegółowo opisywać, ale public relations zabiera kawał naszego życia. No i zawdzięcza mnóstwo stresu, ale to jak każda profesja związana z obsługą klienta.

Nie wiem czy już Ci o tym mówiłam, ale jednym z powodów założenia bloga była moja praca, a raczej jej nadmiar. Mam teraz trochę inny zakres obowiązków i koordynuję projekty całego działu. Notoryczne sprawdzanie poczty i programu do realizacji projektów (w domu!), przerodziło się w paranoję, więc powiedziałam sobie „stop”. I co? No właśnie to, co teraz czytasz. I wiesz co jeszcze? Dobrze mi z tym.

Odzyskałam wieczory i czas dla rodziny. Wiesz co to oznacza? Że muszę już kończyć i uciekam pobawić się z córeczką i przytulić męża!

Ciao! Spędź teraz czas z rodziną i nie zaglądaj , jeśli nie musisz, do pracy. Moja zaczeka do jutra 🙂

PS: obiecuję, że o marketingu jeszcze napiszę 🙂

 

16 komentarzy

  • Justyna

    Super, że znalazłaś swoje powołanie! I że znalazłaś złoty środek pomiędzy pracą a życiem rodzinnym! To naprawdę rozwija skrzydła – jak ja odkryłam, że kocham dietetykę/gotowanie i uczenie innych w tym kierunku, to poczułam, że żyję! Jakbyście w swojej firmie potrzebowali do projektów kogoś z taką wiedzą jak moja, to zapraszam 😉

    • helomelo

      Dzięki za te słowa. Jeśli znajdę miejsce dla Ciebie w jakimś projekcie to jasne, że się odezwę!:)

  • Karolina

    Też z wykształcenia (jednego z wielu) jestem polonistką. I też na marketingu skończyłam 🙂 Pracuję z domu, co jest dużym ułatwieniem w wychowywaniu dwójki maluchów.

  • Maria Moskwa

    Marketing fajna sprawa. Sama marzę o powrocie do copywritingu. Zawsze wydawało mi się, że do obu prac konieczne jest lekkie pióro, co mi się w nich podoba, przynajmniej z perspektywy osoby nigdy nie pracującej w Twoim fachu. Jednak to też jedna z tych rzeczy, których chciałabym spróbować.

  • Kasia Pisula

    Również Ci gratuluję, Odbieram to jako mądre, świadome decyzje. Z przyjemnością się to czyta i za pewne jesteś inspiracją dla osób, które marzą o tym by odnaleźć coś co im będzie dawao tyle satysfakcji , ile Ty masz ze swojej pracy. Pozdrawiam serdecznie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.