LIFESTYLE

„Gdy praca, którą wykonujesz nie daje Ci radości, a daje Ci tylko pieniądze, to jesteś strasznie ubogi”

Cześć,

jak życie? Jak praca? Modlisz się już o piątek? Nie tak prędko, dziś dopiero wtorek! Zaczynamy cytatem od Phila Bosmansa – w tytule.

Wiem, że zadaję dużo pytań w moich wpisach, ale wiedz, że to nie są pytania retoryczne. Chcę żebyś na nie odpowiedział/a. Żebyś pomyślała trochę o sobie, o swojej pracy, o radości na co dzień. I jak? Znasz już odpowiedź? Pozostawię ją Tobie.

Co ja myślę o radości z pracy? Mam ją!

Kim jestem? Pracownikiem marketingu/marketerką/kierownikiem tegoż działu. Teraz pewnie myślisz o kasie – tak to też ważny aspekt naszego życia. Bez nich ciężko byłoby żyć. Mając rodzinę to już w ogóle trzeba mieć zaplecze finansowe, bo bierze się odpowiedzialność za innych.

Czy jestem tak przepełniona radością z pracy, że jest dla mnie ważniejsza niż pieniądze? Nie będę tu ściemniać, stawiam znak równości. Oba aspekty są dla mnie wyjątkowo ważne. Jednego jednak jestem pewna – satysfakcja i radość z pracy są mega ważne, więc nie wyobrażam sobie, że nagle mam wylądować w miejscu, gdzie tego nie zaznam (tu ukłon do zarządu mojej firmy – nie zabierajcie mi tej radości 😉 ).

Czy czasem mam dość i chcę wszystko rzucić? No jasne! Każdy tak ma.

Nie można się codziennie uśmiechać, nawet gdy koledzy z pracy ścielą Ci kosy pod nogi. Czy da się na to jakość uodpornić? Hmmm… Ja naprawdę mam mocny charakter, ale gdy jesteś na spotkaniu z grupą facetów, którzy sprawiają wrażenie najmądrzejszych na świecie i negują każde Twoje słowo, to masz ochotę wyjść, trzasnąć drzwiami i powiedzieć „Nigdy tu nie wrócę!”.

Nie tak prędko drodzy panowie! Nie dam się. Z reguły jest tak, że po spotkaniu trochę daję się ponieść emocjom (moje biedne koleżanki wtedy są mi oparciem), ale gdy się uspokoję, to mam już w głowie plan na kolejne spotkanie i zniweczenie planów tej naszej płci przeciwnej.

Czy ja się obrażam? Jak słyszę to od tych panów, to działa to na mnie niczym płachta na byka. No Matko! Jak mogłabym pracować w korporacji strzelając fochy co drugi dzień. Przecież nic bym nie załatwiła!

Nie chcę przeprosin! To mnie dopiero wyprowadza z równowagi. Najpierw przyjdzie, nagada Ci, wyżyje się na Tobie, a potem przyłazi z miną kota ze „Shreka” i śle przeprosiny. Nie chcę tego! Nie lubię! Błagam, nie róbcie tak. Co mówię takiemu człowiekowi? Daję dobrą radę: nie krzycz, nie prowokuj, nie dyskutuj gdy nie masz racji, nie upieraj się bez sensu, to nie będziesz nikogo musiał przepraszać.

Czekaj, ale o czym miałam mówić, o radości z pracy?

Taaak! Mam ją, a dlaczego?

Bo kocham swoją pracę, bo odnalazłam swoje przeznaczenie i nie wyobrażam sobie już innej pracy. Będę marketerem. To umiem, czuję, dzięki temu zarabiam i mam radość, tak mam!

A Ty?

Narzekasz? Nie lubisz? Kochasz? Jak to jest z Twoim miejscem pracy? Daj znać, chętnie dowiem się jak Ty to czujesz.

Miłego!

8 komentarzy

    • helomelo

      Jaga, ja miałam podobną sytuację. Przeżyłam, dałam radę i jestem w tej samej firmie, ale nie pracuję w niej tyle lat co Ty. Mam nadzieję, że teraz znalazłaś swoje miejsce na ziemi i się spełniasz! Pozdrawiam Cię serdecznie!

  • Kama

    Ja też lubię moją pracę! Dzięki Tobie 🙂 Uwierzyłaś we mnie i dałaś mi szansę stać się częścią naszej fajnej marketingowo PRO rodzinki 🙂
    P.S Oczy ze Shreka…hi hi hi 🙂

  • Beata Herbata

    Dobrze napisane, no cóż, praca w korpo, a już w zespołach zdominowanych przez facetów nie jest łatwa. Moim skromnym zdaniem trzeba być silną psychicznie i podziwiam wszystkie kobiety tak pracujące 🙂 Ja jestem za nerwowa i nie dała bym rady. Zresztą kasa jest niezłą siłą napędową choć to prawda, że taka motywacja nie wystarcza bo co poniektórzy ludzie muszą mieć jeszcze radość z wykonywanej pracy, w której spędza się bardzo dużo czasu. Najważniejsze to żyć w zgodzie z samą sobą i w razie czego nie bać się zmian 🙂 Pozdrowienia i powodzenia 🙂

    • helomelo

      Taaak! To co napisałaś jest niezwykle ważne. A praca z facetami, cóż… Trzeba się mocno starać gdy jest ich kilku. Ja też jestem nerwowa, ale nie daję im wchodzić sobie na głowę.

      Co do zmian – to też odważny krok 🙂

      Dzięki, że jesteś 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.