DZIECKO

Czego NIE kupować dzieciom pod choinkę?

Cześć! Jeśli szukasz inspiracji na prezenty dla kilkulatków, to ten artykuł nie jest dla Ciebie. Życzę powodzenia w poszukiwaniach, bo wiem, że to nie jest prosta sprawa w dobie konsumpcjonizmu. Dzieci mają wszystko, przez co ciężko jest im dać coś, czego nie mają. To trudne. Nie podpowiem dziś co im dać. Zresztą ja mam dosyć praktyczne podejście do prezentów – zwykle kupuję bliskim to czego potrzebują.

Możesz się z tym nie zgadzać, bo niespodzianki są super, ale ja tak po prostu mam, bo sama lubię dostawać to czego potrzebuję. Szczerze wątpliwe jest, że co roku potrzebuję nowej czapki czy perfum, których zapach przyprawia mnie o mdłości i muszę je komuś oddać. Takie to #truestory.

Do rzeczy…

Czego nie kupować dzieciom? Zastanawiasz się nad tym? Czy wybierając dla nich prezenty pod choinkę zastanawiasz się nad sensem czy przydatnością danej zabawki? Nie wspomnę już o funkcji edukacyjnej #marzeniekażdegorodzica 🙂

Jeśli chcesz uniknąć skwaszonych min rodziców czy po prostu mieć świadomość, że dajesz kilkulatkowi coś naprawdę dobrego, to skreśl najpierw te najdziwniejsze prezenty dla dzieci.

Barbie na start!

Zaczynam od zabawki, która zainspirowała mnie do stworzenia tej listy. W zasadzie cały artykuł piszę, bo moja koleżanka z pracy wspomniała o swoich polowaniach na zabawki, m.in. właśnie o tej lalce. Barbie, bo tak popularnie się nazywa, ale nie taka zwykła, o której marzyłam gdy byłam dzieckiem. Uwaga, weź głęboki wdech… Ta lalka jest w ciąży. No serio, to #pregnantbarbie.

Zdjęcie: Katie Moore (to oraz tytułowe)

Jesteś mamą dwunastolatki, to pewnie nie widzisz w tym nic nadzwyczajnego, ba, może nawet sama byś jej kupiła taką lalkę. Ja się wytłumaczę, że piszę z perspektywy matki kilkulatki (tak wiem, piękny rym). O ile moja córeczka ogarnia, że dzieci są w brzuchu mamy, a nie znajduje się ich w kapuście, to tłumaczenie jej jak z tego brzucha wychodzą na świat, wolałabym przełożyć na „za jakiś czas”. Także to mój pierwszy kontrowersyjny prezent – mówię mu nie!

Śmiech po pachy, czyli Pie Face

Mnie to nie śmieszy, serio. Bita śmietana na twarzy? No szczególnie przy wigilijnym stole, gdzie wszystkie mamuśki, ciocie, babcie ustrojone i #fullmake-up. Może i faktycznie to dzieci może bawić, ale czego ich uczy? Hmm… Proste! Jak ktoś ma brudną twarz to… trzeba go wyśmiać. Według mnie to mało śmieszne, ale może ja jakaś dziwna jestem. PS: #Empiktośmieszy (zdjęcie od nich).

 

 

Święta zabawka, czyli pluszowy „Jezus”…

Tutaj w sumie nie wiem jak to skomentować. Niewierzącym oczywiście to wszystko jedno, ale wierzący mają podzielone zdanie. W minionym tygodniu, w telewizyjnym feliotonie, większość ludzi ze zmieszaną miną odpowiadała „dziwne”. Dla mnie też. Nie wyobrażam sobie bawić się pluszowym Jezusem. Oczywiście jestem za tym, żeby od najmłodszych lat oswajać dzieci ze swoją wiarą, ale szczytem dla mnie jest dziecięca biblia, gdzie w sumie też jest kilka kontrowersji. Jakich? Adam w swoim stroju, tfu, liściu, ale ok, jakoś to przebolałam. Pluszowy Jezus do mnie nie trafia. Nie chcę żeby Mela bawiła się w Jezusa. Ograniczymy się  pewnością do czytania przypowieści biblijnych, a obrazki jakoś jej wytłumaczę 🙂

Zdjęcie: www.dystrybucjakatolicka.pl

Toaletowy hit! „Siku i kupa”, również w pluszu!

Na koniec zostawiłam coś niby prozaicznego, ale w wersji pluszowej jest dla mnie nie do przyjęcia. Ponoć autorka tych zabawek z dumą twierdzi, że oswajają dzieci z toaletą, ale według mnie… Są straszne! Nawet nie śmieszne, bo wcale mnie nie bawi przewracająca się pod moimi nogami w salonie, pluszowa kupa. O zgrozo! W nocy to by było nawet creepy zobaczyć „to” na środku lśniącej podłogi. Jakoś do mnie nie trafia ta moda na „oswajanie kupy” i nie kupię Meli takiego „milutkiego” pluszaka.

Zdjęcie: www.sosrodzice.pl

Dobrnęłam do końca. I co myślisz? Mam nadzieję, że nie szukasz teraz na allegro tych zabawek żeby je kupić 🙂 Zaprezentowałam tę listę jako coś sprzecznego z moim światopoglądem. Chętnie poznam Twoje zdanie! Masz te zabawki już w domu? To nie komentuj i nie wklejaj mi tu pluszowej kupy, plis!

W przyszłym roku może zbiorę się na listę polecanych zabawek, bo w tym roku koleżanka zainspirowała mnie do stworzenia powyższej „anty-listy” zabawek!

Życzę dzieciom mądrych zabawek pod tegoroczną choinką, a rodzicom troszeczkę rozwagi 🙂

Merry Christmas!

 

Ostatnie pytanie: czy spodobał Ci się przeczytany właśnie tekst?

Jeśli tak, to bardzo mi miło. Chcesz co jakiś czas poczytać o moich pasjach związanych z życiem mamy marketerki? Masz kilka możliwości:
udostępnij ten wpis jeśli Ci się podoba i chcesz pokazać go innym,
– zostaw komentarz – chcę wiedzieć czy myślisz podobnie do mnie, a może masz zupełnie inne zdanie,
polub mój profil na Facebooku – sporo tam kulisów moich pasji,
zaobserwuj Instagrama – jeśli lubisz oglądać moje zdjęcia 🙂
Do następnego!

20 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.